I can't believe that you still blush when I speak to you like that.

Lekkie skrzypnięcie drzwi dotarło do moich uszu. Uchyliłam powieki, by zobaczyć kto mnie o tak wczesnej porze odwiedza. We framudze stał Justin z papierową torbą i dwoma kubkami. Poprawiłam się na łóżku i uśmiechnęłam do niego. Chłopak szybko odwzajemnił gest, podszedł do mnie i pocałował w czubek głowy.
-Dzień dobry, księżniczko-wyszeptał tuż przy moim uchu, po czym usiadł koło mnie.
-Mmmmm, dzień dobry-rozciągnęłam się, wyciągając dłonie ku górze-A ty co tak szybko na nóżkach?
-Strasznie słodko spałaś no i postanowiłem, że kupie nam śniadanie. Byłem we ResFish i kupiłem twoją ulubioną kanapkę. Tak jak zawsze rybka, sos beszamelowy,ogórek, pomidor i sałata. A do tego jeszcze kwa z polewą truskawkową.-westchnęłam głośno. Nie, nie z obrzydzenia, ale z wielkim podnieceniem
-Jejku, jak ty mnie znasz. A teraz daj to, bo jestem strasznie głodna!- jadłam w ciszy, kiedy spostrzegłam, że chłopak obserwuje mnie z uśmiechem na ustach.
- Dlaczego tak się na mnie patrzysz?
-Jesteś taka słodka jak jesz. - powiedział i zaśmiał się.
- Chciałeś powiedzieć seksowna - prychnęłam.
- Słodko-seksowna - powiedział, na co wybuchnęliśmy śmiechem, nagle o moje uszy obił się głos lekarza mówiący - Dzień dobry.
- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Widzę, że humor Wam dopisuje. - zaśmiał się lekarz. - wszystkie badania w normie, możesz iść do domu, odpoczywaj Nicole i wykup te leki - dał mi receptę
- Dobrze wykupimy - wtrącił się Justin z uśmiechem na ustach.
- Do widzenia, pamiętaj Nicole oszczędzaj się. - powiedział lekarz i wyszedł.
Justin

Nicole chwyciła telefon, aby zadzwonić do rodziców i poinformować ich, że została wypisana. Oznajmiła im również, że odwiozę ją do domu. Rozłączyła się, chwyciła swoją torbę w której miała ciuchy i poszła się ubrać. Wczoraj jej rodzice przywieli jej czarne leginsy i różową bluzę z napisem New York. Kiedy przekroczyliśmy granicę między wyjściem ze szpitala a dworem, promyki słońca natychmiast przypiekły nasze twarze. Dziewczyna skrzywiła się, więc podałem  jej swoje czarne Ray Bany a sam założyłem czapkę z daszkiem. Kiedy podeszliśmy do mojego samochodu, otworzyłem drzwi dziewczynie, wślizgnęła się na miejsce pasażera. Usiadłem na swoje miejsce i wyjechałem na drogę.
- Gdzie jedziemy? - zapytała Nicole patrząc przez okno.
- Jak to gdzie? Do apteki. - powiedziałem i zmieniłem bieg
- Ale.. nie mam przy sobie pieniędzy - powiedziała zakłopotana
- Ja zapłacę, przynajmniej to mogę zrobić, żeby moje poczucie winy zmalało.
- Justin nie zaczynajmy znowu tego tematu.
- no dobrze, dla Ciebie wszystko księżniczko. - powiedziałem po czym cmoknąłem jej policzek, na co się zarumieniła.
- Nie mogę uwierzyć, że wciąż się rumienisz, kiedy mówię do Ciebie takie rzeczy.
- Oh zamknij się. - zaśmiała się.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedziałem parkując na wolnym miejscu koło apteki, wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi Nicole. Złączyła nasze dłonie i zaczęła iść w stronę wejścia. Przywitała się z recepcjonistką i podała jej papierek.
- Trzydzieści pięć dolarów proszę. - powiedziała kobieta, wyciągnąłem portfel i podałem sumę dla recepcjonistki.
 - Kochanie naprawdę nie musisz tego robić. - szepnęła mi do ucha Nicole.
- Ale chcę. - odpowiedziałem i wziąłem reklamówkę z lekami. Powiedzieliśmy do widzenia i wyszliśmy. Droga do domu dziewczyny trwała jakieś dwadzieścia minut. Rozmawialiśmy o szkole i opowiedziała mi jak przebiegła randka Teylora z Carly. Dojechaliśmy do domu Nicole i na podjeździe ujrzeliśmy samochód z kateringiem. Ah tak to dzisiaj ta rocznica ślubu rodziców Nicole. Pożegnałem się z dziewczyną, umówiliśmy się, że przyjadę o 16 na przyjęcie.

Nicole

Powoli szykowałam się do imprezy. Moja miętowa sukienka leżała już przygotowana na łóżku, a pod nim stały beżowe szpilki. Odetchnęłam głęboko, rozwiązałam ręcznik, który bez żadnego problemu spadł na ziemię. Naga stanęłam przed komodą i otwierając jedną z szafek wyciągnęłam bieliznę. Błękitne stringi naciągnęłam na swoją pupę, a na piersi nałożyłam tego samego koloru stanik. Do ręki wzięłam pozłacany balsam i cała się nim wysmarowałam. Kiedy już chciałam nakładać sukienkę, ktoś wszedł do mojego pokoju. Odwróciłam się i ujrzałam Justina. Na twarzy pojawił mi się uśmiech, dosłownie tak, jak i na jego. Wróciłam do poprzedniej czynności i nałożyłam na siebie materiał.
-Zapniesz?-podeszłam tyłem do chłopaka i zagarnęłam włosy. Już po chwili suwak wydał dźwięk zasunięcia. Gdy chciałam się odsunąć, Just pociągnął mnie w swoją stronę, a na szyję założył mi złoty łańcuszek z serduszkiem. Spojrzałam w dół i się uśmiechnęłam.-Dziękuję kochanie-odwróciłam się do niego i subtelnie musnęłam pulchne usta chłopaka
-Wszyscy już są kochanie, możemy iść?
-Tak, tylko muszę nałożyć szpilki.-usiadłam na łóżku i schyliłam się po obuwie. Juju klęknął przede mną. Wziął moją stopę, a bucika uniósł na wysokość mojej nogi.
-Czy mógłbym założyć księżniczce ten oto pantofelek?-zapytał jak książę z bajki. Dokładnie nim dla mnie był.
-Ależ oczywiście mój królewiczu-uśmiechnęłam się
-Jesteś moją królewną, wiesz?-wystawił do mnie rękę, by pomóc mi wstać. Złapałam ją i znalazłam się kilka centymetrów od niego.
-Wiem kochanie. I już zawsze nią zostanę.

__________________________________

Z góry przepraszam, że jest taki krótki.. nie miałyśmy weny ;/ Przepraszamy również za wszystkie błędy. :) komentujcie! /Veronica

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty