What if?

Justin
W nocy, gdy już wszystkie światła w domu zostały pogaszone, a dziewczyna spała spokojnie koło mnie - ja siedziałem i myślałem.
Każdy zna to powiedzenie
  "~Co by było gdyby~" 
Ja właśnie myślałem na temat mój i Cailtlin. Jak to by było, gdyby ona mnie nie zdradziła, nie całowała się w tym momencie. Czemu to zrobiła? Czy bylibyśmy jeszcze razem? Czy zrobiłaby to jeszcze raz i czy w ogóle posunęłaby się aż do tego kroku?
Wierciłem się na łóżku, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Cały czas coś mnie uwierało, wbijało mi się w plecy, a gdy wkładałem rękę, by zobaczyć co to-nic tam nie było.
Moja głowa zaprzątnięta była czymś zupełnie innym, niż tym co mnie otaczało. Czas uciekał mi między palcami, powodując pustą przestrzeń. Nim się obejrzałem, zrobiła się piąta rano, a zza zasłon zaczęły przedzierać się pojedyncze promyki słońca.
Spojrzałem w bok na Nicol. Spała z wymalowanym uśmiechem na ustach. Jak to się mówi, musiały się jej śnić aniołki, albo coś, co sprawia jej ogromną radość. A może to ja? Może to ja sprawiam, że na jej małej twarzyczce pojawia się gigantyczny uśmiech?

Rano poczułem delikatne poruszanie się małego ciałka, które przez cały czas wtulone było we mnie. Kąciki moich ust uniosły się do góry, a ręka bezkontrolnie posuwała się w górę i w dół pod jej koszulką. Ciche mruknięcie wypłynęło z jej gardła, które po chwili zaczęło się trząść od chichotu, wydobywającego się z niej.
-Dzień dobry, kochanie-wyswobodziła się z moich objęć i unosząc się na jednej ręce, musnęła mój polik. Mały niedosyt pozostał na moim policzku. Poczułem jak dziewczyna siada na mnie okrakiem i powoli obcałowuje moją szyję. Jej włosy spływały po moich ramionach, więc złapałem je i przesunąłem na prawą stronę. Dłonie ułożyłem na jej biodrach i podsunąłem ją wyżej, by obojgu nam było wygodniej. Po krótkiej chwili, gdy wszystko ustało, otworzyłem oczy i napotkałem jej. Głęboko, intensywnie, zachłannie wpatrywały się w moje. Zrobiłem dziwną minę, nie wiedząc o co chodzi, przez co Nicol wybuchła śmiechem.
-Nic, kocham cię, wiesz?-szepnęła tak, jakby bała się, że po wypowiedzeniu tych słów wszystko zniknie jak na pstryknięcie palca. Kciukiem przejechałem po jej policzku, aż do szyi, tam pociągnąłem ją mocniej w swoją stronę.
-A wiesz, że ja ciebie też? Ale skarbie nie musisz szeptać. Nic nie ucieknie, wszystko zostanie jak teraz-musnąłem jej usta namiętnie, by mogła poczuć moją obecność.
-Wiem, ale jednak się boję. Boję się, że to wszystko zniknie za jakiś czas. Że ktoś będzie chciał to zniszczyć, a my go nie powstrzymamy przed niczym-spuściła głowę, przez co końcówki jej włosów wpadły mi do buzi. Wyciągnąłem pojedyncze pasma i odetchnąłem.
-Nikt tego nie zniszczy, nawet jeśli zburzy to, co jest między nami, to my to odbudujemy na nowo. Mamy swoją siłę, kochanie.


W kuchni stałem tyłem odwrócony do mojej kobiety, która siedziała na blacie i popijała gorące kakao. Do miski wbijałem kolejne jajka, wsypywałem mąkę, wlewałem mleko. Na patelnię wylałem trochę oleju. Podchodząc do kuchenki, chciałem wylać zawartość miseczki, jednak tłuszcz odprysnął i wrzący poleciał na moją gołą klatkę. Przekląłem cicho, odstawiając plastik na blat. Dotknąłem bolącego miejsca dłonią, a już po chwili ręce dziewczyny były pod moimi. Wyminęła mnie i stanęła prosto przede mną. Kucnęła na wysokość mojego pępka i przystawiła usta do oparzenia. Muskała je delikatnie swoimi wargami, następnie przejechała tam raz językiem i znów zaczęła całować. Na sam koniec odsunęła się troszkę i zaczęła dmuchać chłodnym powietrzem. Uśmiechając się, przyglądałem się jej robocie. Oczy Nicki także powędrowały na moje. Ostatni raz pocałowała miejsce i wstała.
-Nie ma za co kochanie-zachichotała i z powrotem wróciła na miejsce. Posyłając jej bezsłowne dziękuję, zacząłem znowu robić śniadanie.

Nicol
-Czy twoi rodzice gdy byli w naszym wieku mieli idealnie?-zapytałam, przeżywając naleśniki.
-Moi? A skąd naszło cię to pytanie?-odpowiedział pytaniem na pytanie, czego serdecznie nienawidziłam. To tak jakbyś się zapytała osoby Kto jako pierwszy był na ziemi-Adam i Ewa, czy Bóg? a ten ktoś odpowiedział by ci Po co Adamowi i Ewie pępki? -Przepraszam-jęknął, chyba wiedząc o co mi chodzi
-Nic się nie stało, chociaż wiesz, że tego nie lubię. Tak twoi i .. no jakoś tak mnie naszło-odłożyłam widelec na prawie pusty talerz. Prawie?  Była tam jeszcze polewa czekoladowa, którą uwielbiałam
-Z tego co wiem mieli idealnie. Mama mi mało o nich opowiadała, a ojciec od odejścia mamy bardzo mało ze mną rozmawiał, prawie nigdy. Byli młodzi jak się poznali, nie zaczęli ze sobą od razu chodzić. Mama nie była takim typem dziewczyny, jakimi ojciec się interesował, dlatego go w to wciągnęło. Zaczął się starać, walczyć o mamę, aż w końcu mu się udało i oboje się w sobie zakochali. To trwało chyba z rok? Już dobrze nie pamiętam. Potem przyszedł czas na wyznanie sobie miłości, wiesz w jaki sposób. No i za pierwszym razem mieli to zabezpieczenie, ale już za kolejnymi nie. Ojciec zabrał mamę nad jezioro do domku jego wujka. Mama mi mówiła, że to była idealna noc. Kochali się pod gołym niebem i wtedy najprawdopodobniej powstałem ja. Potem z czasem wszystko się zaczęło sypać.. a teraz to już chyba wiesz-odchrząknął gdy jego gardło zaschło. Kiwnęłam głową w zrozumieniu i zabrałam naczynia.
Przed włożeniem swojego talerzyka do zmywarki zaczęłam wylizywać polewę. Mniam! Nawet nie macie pojęcia jaka była pyszna. Gdy opuszczałam talerz, zarumieniłam się. Przy lodówce stał chłopak i mi się przyglądał, śmiejąc się.
-Mała Nicol-pokręcił głową z rozbawieniem
-No co? Ja uwielbiam czekoladę-burknęłam, wstawiając zmywarkę. Podniosłam się i zostałam przygwożdżona do blatu.
-Jesteś brudna, wiesz?-wszedł między moje nogi tak, że pomiędzy nami nie było najmniejszej szparki
-Tak? Gdzie?-przechyliłam głowę, przygryzając wargę
-Tu-przystawił swoją szczękę do mojego kącika ust. Językiem wiercił małą dziurkę w progu mojego policzka i ust.


Siedzieliśmy na dole w salonie, oglądając jakiś serial. Chłopak własnie był operowany, a jego dziewczyna zapłakana siedziała przed salą operacyjną. To, czy będzie żył zależało własnie od tej operacji. Nagle z sali wyszedł lekarz i bezwładnie rozłożył ręce
-Przykro mi .. próbowaliśmy wszystkiego, jednak przeszczep się nie udał .. -wypowiedział te słowa, a dziewczyna zemdlała. Gdy się obudziła leżała na jednej z sal. Potem okazało się, że była z nim w ciąży, a dziecko było jedyną pamiątką, jaka po nim jej została.
Na stoliku zabuczał mój telefon. Otarłam łezki, spływające po moich polikach
MAMA
Przełknęłam ślinę i odebrałam
-Córciu, za ile  będziesz?-zapytała z troską w głosie
-Za około godzinkę, nie martw się mamo. Jestem u Sam i jestem bezpieczna-skłamałam.. znowu
-Dobrze, uważaj na siebie. Pa-usłyszałam już tylko pikanie.
Spojrzałam na Justina, a on na mnie
-Coś się stało?-poprawił się na kanapie
-Justin ... ja nie chcę już dłużej okłamywać rodziców -odpowiedziałam na jednym tchu ...
__________________________________
No to tutaj znowu ja-Daria. Podoba się wam rozdział? Szczere opinie zostawcie, proszę.

KOMENTUJCIE 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty