Thank you! Thank you! Thank you!

Ważna notka pod rozdziałem! Przeczytajcie, proszę.
-Ostatnio mówili, że chcieliby cię poznać. - powiedziałam i położyłam swoją rękę na jego. - myslisz, że dobrze przed nimi wypadnę?
- Jestem tego pewna kochanie.
- Wporządku, zrobię to dla Ciebie księżniczko.
- Dziękuję. - wyszeptałam mu do ucha i wstałam. - pójdę na górę po swoje rzeczy. - obecnie byłam w koszulce Justina, która sięgała mi jakoś do połowy ud.
- Zaniosę Cię. - usłyszałam z jego ust, zanim zdąrzyłam coś odpowiedzieć, chłopak kucnął przede mną i kazał wskoczyć sobie na plecy. Oboje śmieliśmy się, kiedy wchodził po schodach.
***

Justin
Odwiozłem Nicole do domu, a sam pojechałem do domu Rayana, sprawdzić czy rodzice go nie "zabili" za tą imprezę. Dom chłopaka był jakieś pół godziny od domu Nicole. W schowku znalazłem paczkę Malboro. - Cholera jak ja dawno nie paliłem. - powiedziaóem sam do siebie po czym wyciągnąłem jednego, zapaliłem i zaciągnąłem się. Wypuściłem dym robiąc z niego kółka. - tego mi brakowało. - otworzyłem okno kiedy dym wypełnił cały samochód. Nie spodobałoby się to Nicole. Po raz kolejny powiedziałem sam do siebie. Co to jest takiś pieprzony dzień mówienia samego do siebie Justin?... Zaparkowałem przed domem przyjaciela. Jego samochód stał na podjeździe, więc jest w domu. Zadzwoniłem domofonem i Ryan wpuścił mnie do środka. Chłopaki siedzieli w salonie oglądając NBA, ale moją uwagę przykuła postać obok Chaza.
 - Stary co ty tu robisz? - zapytałem zaskoczony Lila.
- Jak to co.. przyjechałem odwiedzić moich kumpli. - powiedział to z uśmieszkiem na twarzy, po czym przyłożył cieńką rurkę do ust i zaciągnął się. Właśnie zdałem sobie sprawę jak dawno nie miałem jointa w ustach. I nie chcę mieć.. chyba.. Pewnie, jakbym nie był z Nicole od razu bym zapalił. Z moich myśli wyrwał mnie głos jakiejś dziewczyny. - cześć Justin. - w tym momencie ujżałem Cailtlin. Była ubrana w bluzkę ze sporym dekoltem i leginsy. - cześć- odpowiedziałem oschle. Nie miałem ochoty przebywać z nią w jednym pomieszczeniu, więc pożegnałem się z chłopakami i wyszedłem.
***
Kiedy wyszedłem spod prysznica, usłyszałem dźwięk smsa. Na wyświetlaczu pojawiło się "Nicole x" odblokowałem iPhona i przeczytałem.

AAA! Rihanna będzie grała koncert w LA! Musimy iść *-* Drake występuje z nią w duecie w jednej piosence!

Przecztałem ostatnie zdanie i już wiedziałem, że musimy tam iść.

Dobrze pójdziemy, ale pod warunkiem, że ja kupuje bilety ;)
Oczywiście w pierwszym rzędzie. x

Po chwili otrzymałem odpowiedź.

Dziękuję! Kocham Cię <3 To będzie wspaniałe! :)

Mogłem sobie wyobrazić, jak skacze właśnie po lóżku ze szczęścia.

Nie ma za co. x Dla Ciebie wszystko kochanie. Spotkamy się?

"Dla Ciebie wszystko" te słowa siedziały w mojej głowie do puki nie dostałem odpowiedzi.

Przepraszam :c umówiłam się z Sammy x. Jutro się spotkamy, obiecuję. Muszę kończyć bo dochodzę do Starbucksa. Zadzwonię do Ciebie póżniej. xo

Odpisałem jej "okey x" i usłyszałem znajome głosy na dole. Rodzice wrócili, zbiegłem po schodach, żeby zapytać jak było u wujka.

Nicole
Pierwszy raz odmówiłam spotkania z Justinem. Czułam się z tym trochę dziwnie, ale kiedy ujżałam dziewczynę machającą mi, te myśli poszły na bok. Sam wyglądała nieco inaczej. Przyglądałam jej się od góry do dołu, kiedy zatrzymałam się na jej włosach.
- Coś ty zrobiła ze swoimi czerwonymi włosami? - dopiero w tedy spostrzegłam, że kolor włosów dziewczyny zmienił się na jasny brąz.
- Ładnie? - zapytała, uśmiechając się.
- Tobie nawet ładnie by było w zielonych włosach Sammy.
- Dziękuję kochana jesteś, tak samo powiedział Jack. - zaczęła chichotać i iść w stronę wejścia, więc udałam się za nią. Kiedy już kelner przyniósł nam nasze zamówienia Sam powiedziała coś co mnie zszokowało. Mianowicie "Cody będzie z nami w klasie." Pewnie zastanawiacie się, skąd Sam to wie, otóż jej tato jest dyrektorem naszej szkoły, ale wróćmy do nowego członka naszej klasy. Cholera Justin i Cody w jednej klasie? Mój chłopak jeszcze nie wie o Codym. Będę się modliła, żeby Justin nic mu nie zrobił. Z moich myśli wyrwało mnie siosbanie. Sam skończyła swojego shake.
- Idziesz na Rihanne? - zapytała dziewczyna, najwyraźniej podekscytowana tak jak ja.
- Oczywiście! Justin chce iść ze mną.
- Ah tak!, przecież Drake tam będzie, a on chyba słucha takiej muzyki prawka?
- No tak, skąd ty tyle wiesz o moim chłopaku. - probowałam zachować powagę, lecz mi to nie wyszło, niekontrolowany śmiech wydobył się z moich ust. - Emm Sam? Jak przedstaawiłaś Jacka rodzicom?
- zaraz.. ty chcesz przedstawić Justina rodzicom? - zapytała zszokowana.
- no tak, dlaczego cię to dziwi? - odpowiedziałam jej pytaniem.
- no bo Justin jest, wiesz inni niż twoi wcześniejsi chłopcy.
- Chcą bo poznać. Ja poznałam już jego rodziców i on też powinien moich.
- Jak chcesz kochanie, będę trzymała kciuki. - powiedziała i jej telefon zadzwonił. Z jej rozmowy wywnioskowałam, że rozmawia z Jackiem, ponieważ używała słowa "kochanie" i się cała zaczerwieniła. Na końcu powiedziała - Zaraz będę, ja Ciebie też kocham.- rozlączyła się i oznajmiła że musi już iść i zapytała się czy odwieść mnie do domu. Zgodziłam się.
***

Ten tydzień minął jakoś szybko. Z Justinem nie spotykałam się prawie w ogóle poza szkołą, tylko dlatego, że mamy kupe testów. Najgorsze jest to, że Cody doszedł do naszej klasy i muszę z nim siedzieć na Angielskim. Justin już wie co było między mną a Codym, wkurzył się, ale nabłagałam go, żeby nic mu nie robił i posluchał mnie na szczęście. Ah tak! Jutro koncert Rihanny, nawet nie wiecie jak się cieszę. Zarówno z tego, że ją zobaczę, jak i że Justin ze mną idzie. Jak obircał, kupił nam bilety w pierwszym rzędzie, tylko że jeszcze M&G czyli spotkanie z gwiazdą i zdjęcie. Ostatnio czytałam recenzje ludzi, którzy byli na jej koncertach i pisali, że show jest niesamowite. Rozmawiałam też, z rodzicami o poznaniu ich z Justinem. Powiedzieli, żebym zaprosiła go na przyjęcie z okazji ich rocznicy ślubu, która jest dzień po koncercie. Boję się trochę czy spodoba się mojemu tacie. W tej kwestii jest bardzo surowy, ale w końcu Justin ma ten "dar" przekonywania do siebie ludzi, będzie dobrze.. tak myślę. Z moich przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi, krzyknęłam "wejdź" a w progu moich drzwi pojawił się Teylor.
- co chcesz? - zapytałam i dałam mu znak, aby wszedł.
- rady w pewnej kwestii. - odpowiedział i usiadł koło mnie na łóżku. Odłożyłam książkę od Historii na szafke nocną obok mojego łóżka i skinełam głową aby kontynuował.
- jest taka dziewczyna. - przerwał, aby wziąć glęboki oddech po czym kontynuował. - ma na imię Carly i chodzimy razem na matme.
- co z nią? - przerwałam mu i po chwili zdałam sobie sprawę, że to było niegrzeczne i dałam mu znak aby kontynuował.
- jest cholernie i chcę się z nią umówić. Powiesz mi jak to zrobić?
- seksowna? Masz 16 lat i wiesz takie rzeczy? - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. - po prostu bądź sobą i zabierz ją gdzieś.
- a jak odmówi?
- nie odmówi jesteś świetnym chłopakiem bracie.
- dziękuję za radę, kocham cię.
- ja ciebie też braciszku, a teraz idź już bo muszę się uczyć do tych cholernych testów. - chłopak wstał jeszcze raz mi podziękował i wyszedł. Zabrałam sie spowrotem do mojego "bardzo ciekawego zajecia". Te wszystkie daty, mieszały mi się w głowie. To jest takie nudne, że nawet nie wiem kiedy usnęłam..
***

- Przyjadę po Ciebie o 17:30 - usłyszałam z ust chłopaka zanim wyszłam z samochodu i udałam się w stronę domu, a chłopak odjechał z piskiem opon. Weszłam do domu i przywitałam się z Mamą. Tata pewnie jest w pracy a Teylor miał dzisiaj spotkać się z Carly. Zjadłam szybko sałatkę, którą przygotowała Mama. Pewnie dziwicie się dlaczego moja mama jest w domu a nie w pracy. Otóż moja Mama jest projektantką wnętrz i dzisiaj skończyła pracę wcześniej, ale mniejsza.. Pobiegłam na górę po drodze zdejmując mój pastelowy sweter. Kiedy byłam już w swoim pokoju rozebrałam się do bielizny i poszłam wziąć szybki prysznic. Nałożyłam swój ulubiony wiśniowy żel na rózową gąbkę i wtarłam w skórę po czym spłukałam wszystko dokładnie i wyszłam. Wysuszyłam ciało i owinęłam wogół puszysty ręcznik. Wyszłam z łazienki, żeby wybrać jakieś ubrania. W końcu wybrałam białe air force, czarną skórzaną nieprzylegającą do ciała spódniczkę, biały top z Rihanną. Wzięłam jeszcze czarną skórzaną kurtkę, co prawda był już marzec, ale jeszcze trochę zimno jest. Na szyję założyłam złoty naszyjnik i do tego złoty zegarek na rękę. Umalowałam się szybko, mianowicie - podkład,kreski i maskara. Włosy upięłam w wysoki kucyk. Byłam gotowa a dopiero była 17.10. Miałam jeszcze dwadzieścia minut, więc zeszłam na porozmawiać trochę z mamą.
- Gdzie idziesz? - zapytała moja rodzicielka.
- Z Justinem na koncert Rihanny, pamiętasz? Mówiłam Ci.
- Ah tak zapomniałam. Ślicznie wyglądasz kochanie.
- Dziękuję, ty też Mamo. - dopiero teraz dostrzegłam, że ma na sobie jasne dżinsy, biały top i czarną maeynarkę, ah tak nie obeszło by się bez czarnych szpilek. Moja mama nawet w domu chodzi w szpilkach, kocha je.
- A więc, Justin jutro przyjdzie tak?
- Tak jak mówiłam, pojawi się. - w tej chwili na moich ustach pojawił się szeroki, szczery uśmiech.
- oh, zawsze jak o nim mówisz. Masz szeroki uśmiech na ustach i taki błysk w oku. Nicole ty chyba naprawdę go kochasz? I z twoich opowieści wynika, że on Ciebie też. Cieszę się. - powiedziała Mama i pocałowała mnie w czubek głowy. W tej chwili usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Chciałam otworzyć, ale Mama mnie wyprzedziła. Oczywiście przed drzwiami stal nie kto inny, jak Justin. Miał na sobie granatową bluzę z białym napisem "Nike", dżinsy zwisające mu luźno na biodrach i białe supry. Nie obeszłoby się bez kilku łańcuszków na szyi i czapki, które oczywiście miał.
- Dzień dobry, ty pewnie jesteś Justin. - powiedziała Mama i uśmiechnęła się do niego.
- Dzień dobry, tak jestem Justin, a pani to pewnie mama Nicole. - powiedział to z taką powagę, że mało co nie wybuchnęłam śmiechem, ale się powstrzymałam.
- Justin powinniśmy już iść, bo się spóznimy. - powiedziałam z ekscytatcją w głowie.
- Tak chodźmy. Do widzenia pani Baker.
- Do widzenia Justin. - kiedy już się pożegnali, wzięłam rękę chłopaka i zaczęłam iść w stronę jego samochodu. Chłopak otworzył mi drzwi po czym wsiadł z drugiej strony, odpalił silnik i wyjechał na drogę.
- Pięknie wyglądasz kochanie. - powiedział i musnął moje usta po czym jego wzrok powędrował spowrotem na drogę.
- Dziękuję, daleko jest ta arena?
- Jakieś dwadzieścia minut drogi. - odpowiedział chłopak z uśmiechem na ustach.
- W takim razie mogę włączyć radio?
- Jasne. - odpowiedział a ja wlączyłam swoją ulubioną stację radiową, na cały samochód rozbrzmiało "What now" Rihanny. Wzięłam tyle ile mogłam powietrza do płuc i wydałam z siebie głośne "Whaaaaaat now!"
- Nie mogę uwierzyć, że za pare godzin usłyszymy to na żywo. - powiedziałam kiedy piosenka się już skończyła.
- I będzie tam Drake. - dodał po chwili chłopak. - ostatnio na jego koncercie byłem w dwa tysiące dwunastym roku z chłopakami. - chłopak powiedział i zatrzymał samochód na wolnym miejscu parkingowym przed areną. Przez okno ujżałam fanów Rihanny, w koszlkach z nią, i z bilbordami w ręku. Z flagami róznych państw w ręk, dostrzegłam grupkę dziewczyn z biało-czerwoną Polską flagą. To niesamowite, że przyjechały/przyleciały na ten koncert, aż z Polski. Wysiedliśmynz samochodu i udaliśmy się w stronę wejścia numer dwadzieścia pięć. Przepchaliśmy się do drzwi, sprawdzili nam bilety i dali opaski na M&G, ustawiliśmy się w kolejkę. Przesuwała się w miare szybko. Kiedy przed nami, była już tylko jedna osoba. Serce zaczęło mi bić szybciej. Nadszedł ten moment, kiedy weszliśmy do środka. Ujżałam Rihanne, uśmiechnęła się i powiedziała "Siema" po czym skinęła głową, abyśmy staneli do zdjęcia. Rihanna przytuliła mnie, a Justin pokazał palcami "peace" po zdjęciu przytuliłam mocniej Rihanne i powiedziałam, że jest niesamowita i że kocham jej muzykę. Uśmiechnęła się i powiedziała - Dziękuję i do zobaczenia na show. - ostatni raz na nią spojrzałam i wyszliśmy.
- Dziękuję! Dziekuję! Dziękuję! Jesteś najlepszym chłopakiem na swiecie. Kocham Cię! - krzyknęłam do chłopaka, pocałowałam go i mocno przytuliłam.
- Ja Ciebie też kocham i nie ma za co. - odpowiedział i zaśmiał się.
- Mamy zdjęcie z Robyn Rihanną Fenty. - powiedziałam śpiewająco i udaliśmy się na swoje miejsca. Dzięki Bogu, były krzesła na których mogliśmy usiąść zanim koncert się zaczął. Obok nas siedziały te same Polki, które widzieliśmy przed areną, więc postanowiłam się przywitać. Powiedziały mi, że jednej z nich wujek mieszka w LA i się u niego zatrzymały. Dziewczyny miały na imię - Monika,Karolina,Asia,Julia i Basia. Przedstawiłam się im kiedy na wielkim ekranie pomawiło się odliczanie dziesięć...dziewięć...osiem...siedem...sześć...pięć...cztery...trzy...dwa...jeden...zero nastała ciemność, nagle reflektory ukazały Rihanne - miała na sobie słote spodenki z wysokim stanem, czarny przylegający do ciała top i złotą dużą bejzbolówkę. Krzyknęła "Hello Los Angeles!" I zaczęła śpiewać "Presh out the Runway" wszyscy zaczęli skakać, bądź bujać się w rytm piosenki i śpiewać. Kiedy piosenka się skończyła, u boku Rihanny stanął Drake. Pierwsza wzrotka Rihanny, w końcu Drake zaczął rapować a Justin razem z nim, przytuliłam się mocno do niego. Na jego ustach widniał szeroki uśmiech. Drake zszedł ze sceny, żegnając się z publicznością. Rihanna przebrała się w piękną czerwoną sukienkę i zaczęła śpiewać "Stay". Zaczęłam skakać, piszcześ i śpiewać razem z nią. Nagle przed moimi oczami pojawiła się ciemność, zupełna pustka, jak przez mgłe widziałam Justina klęczącego przede mną,a po chwili znowu pojawiła się ciemność...

__________________________________
Jak wam się podoba rozdzial? :) Mamy już ponad dziewięć tysięcy wyświetleń dziękujemy! Niestety bardzo smuci nas kwestia komentarzy, które są bardzo ważne :c dodawajcie je prosimy. Po lewwj stronie pojawiła się także ankieta, zagłosujecie? Na samym dole jest zakladka "obserwują" dodajcie się. Dziękuję i do następnego rozdziału! /Veronica

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty