Bitch.

Byłam osłabiona, wyczerpana, ale teraz gdy wróciliśmy do siebie, mam ochotę skakać z radości. Teraz już wiem, że nasz związek przetrwa nawet takie sytuacje. Ostatni miesiąc uświadomił mi jak bardzo go kocham. Jest dla mnie wszystkim. I mam nadzieję, że ja dla niego też.
***
-Chodź kochanie! Musimy już iść. - powiedział uśmiechnięty Justin.
-Już idę spokojnie. Mamy jeszcze czas. - odpowiedziałam.
- Tak.. lekcje zaczynają się o 8.00 a jest 7.50 więc się pośpiesz księżniczko.
- Przecież już jedziemy. - powiedziałam i złapałam rękę chłopaka, abyśmy już wyszli. W drodze do szkoły złamaliśmy trochę przepisów, ponieważ śpieszyliśmy się. Kiedy weszliśmy do szkoły wszyscy byli zdziwieni, że po tak długim rozstaniu, wielu kłótniach unikaniu się w szkole, znowu idziemy po korytarzu razem. Ale wiecie co? W dupie mam ich opinie, a Justin tym bardziej.
-Do zobaczenia na lunchu skarbie. - powiedział Justin całując mnie w policzek.
- Papa kochanie. - odpowiedziałam i udałam się w stronę klasy numer 36, bo tam miałam matematykę, niestety z Jessicą której nienawidziłam za te zdjęcia.. Weszłam do sali, od razu mój wzrok powędrował na Jessice. Przeszłam koło niej wypowiadając "suka" na co skuliła się przestraszona(?). Usiadłam w ławce a chwilę później weszła nauczycielka.
- Nicole podejdź do tablicy. - wypowiedziała. Cholera.. zapomniałam zupełnie przez to wszystko, że muszę odpowiadać z wyrażeń algebraicznych. Mam szczęście, że byłam z tego dobra. Odpowiedziałam na czwórkę z której byłam zadowolona, ale najwyraźniej nauczycielka nie, ponieważ zapytała.
- co się z tobą dzieje ostatnio Nicole? Zawsze odpowiadałaś na piątkę a teraz dostałaś ledwo cztery
- po prostu miałam dużo na głowie, ale już wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się do niej.
- no dobrze, siadaj. - opowiedziała po czym wzięła następnego ucznia do tablicy. Reszta lekcji minęła bez żadnych "atrakcji". Zadzwonił dzwonek, wszyscy wyszli z klasy. Ja jako ostatnia, ponieważ musiałam zostać na "rozmowę" z nauczycielką. Pod klasą czekają na mnie uśmiechnięta Sam.
-hej kochanie! - niemal krzyknęła i przytuliła mnie.
- no hej -odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk
-idziemy na lunch? - zaproponowała
-jasne! jestem meega głodna. - odpowiedziałam i zaczęłyśmy iść w stronę stołówki, kiedy otworzyłyśmy drzwi ujrzałam wielki tłum, który stał obok stolika w którym zazwyczaj siedzę Ja z przyjaciółmi , nie wiedziałyśmy o co chodzi więc podeszłyśmy. Kiedy już przepchałyśmy się przez tłum. Ujrzałam Jessice oblewającą Justina colą. Momentalnie podbiegłam i pociągnęłam ją za włosy, tak mocno, że aż odwróciła się do mnie.
- co ty do cholery jasnej robisz? - wykrzyczałam.
- ten dupek.. ten dupek - zaczęła się jąkać, wyraźnie wkurzona. - woli Ciebie ode mnie! - krzyknęła.
- wiem i nie dziwię się mu - momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Złożyła rękę w pięść i już chciała mnie uderzyć kiedy Justin złapał jej rękę.
- ani się waż jej dotknąć! - krzyknął, na co ona wybiegła ze stołówki przestraszona.
- wszystko w porządku kochanie? - zapytał z czułością chłopak.
- tak, ale z tobą to chyba gorzej. - powiedziałam przejeżdżając go wzrokiem od góry do dołu.
- to tylko cola, chodź pomożesz mi się przebrać. - powiedział chłopak i pociągnął mnie w stronę wyjścia, dopiero teraz dostrzegłam zaskoczone twarze wszystkich uczniów. Justin zmienił koszulkę i rozdzieliliśmy się, ponieważ zadzwonił dzwonek na lekcje. Chemia.. cholera, jeszcze muszę siedzieć do końca roku z Codym . Jakoś wytrzymam..
***
Reszta dnia w szkole, przebiegła spokojnie. Oprócz tego, że Ja, Justin i Jessica byliśmy wezwani do dyrektora. Na szczęście mi i Justinowi nic nie zrobili, ponieważ byli świadkowie, że to Jessica wylała colę. Ona chyba ma tydzień w kozie czy coś takiego.. whatever. Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Hej księżniczko. - usłyszałam zachrypnięty głos Justina.
- Cześć Kochanie. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Co dzisiaj robimy? - zapytał.
- Mam pomysł....
-Jaki?
-Zaaakupy! - krzyknęłam do telefonu.
- O nie! Tylko nie to. - jęknął chłopak.
- Justin.. lato się zbliża. Muszę sobie kupić nowy strój kąpielowy, sukienkę i w ogóle.
- No już dobrze.. W sumie to miałem kupić sobie jakieś nowe buty. - zgodził się chłopak.
-Ty nowe buty? - powiedziałam kpiąco i dodałam. - Widziałam twoją garderobę masz ich setki. - zaśmiałam się.
- No to co? Chce nowe.
- No dobrze, bądź za dwadzieścia minut, dobrze?
-Okej, do zobaczenia. - powiedział chłopak i się rozłączył.
Podbiegła do szafy i ubrałam to i czekałam na Justina, kiedy o moje uszy obił się dźwięk klaksonu samochodu Justina. Zbiegłam na dół, oznajmiłam mamie, że idę na zakupy z Justinem i wyszłam. Kiedy otworzyłam drzwi białego ferrari moim oczom ukazał się uśmiechnięty chłopak w czarnych okularach przeciwsłonecznych.
- No hej. - powiedziałam i pocałowałam chłopaka w usta.
- Cześć księżniczko. Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję, starałam się. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach, a chłopak wyjechał na jezdnię. W czasie drogi rozmawialiśmy trochę o tej sytuacji na stołówce i o różnych rzeczach. W końcu przez okno zobaczyłam centrum. Chłopak zaparkował na wolnym miejscu parkingowym i wysiedliśmy. Justin złapał mnie w tali. I zaczęliśmy iść w stronę wejścia....
 ___________________________________________________
Hej kochani! Przepraszamy za taką długą nieobecność i za krótki rozdział :) Ogłaszamy nowe zasady 5 komentarzy pod notką = nowy rozdział. <3 Jak tak oceny? Poprawione? Do następnego rozdziału!/ Veronica (;

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty